wtorek, 6 czerwca 2017

Tęsknota za piękem minionym

Kochani, jak mi czasem smutno, że minione nie wróci!
Od lat zakochana jestem w polskiej secesji, architekturze przedwojennej, dbałości o szczegół. Uwielbiam strojność starych budynków, na szczęście w jakimś ułamku odbudowanych, fantazji architektów z okresu.
Naoglądałam się ostatnio pięknych kamienic w centrum Warszawy i tak mi żal. Dlaczego nie budowali tak po wojnie? Weszło nowoczesne i betonowe, bez przepychu i klasy, tanie. Modernizm w architekturze to klęska narodu:(

A przecież mogłoby być tak:


Z dbałością o szczegół, wykończenie najwyższej klasy, dla urody
i dobrego samopoczucia mieszkańców.



Dbano o wygląd kamienicy, romantycznie nazywając ją willą, dbano
o roślinność i przytulność klatki schodowej, tu się miało zwyczajnie dobrze mieszkać, na metrażu odpowiednim dla rodziny plus...służbówka, aby się nie przemęczać. To wszystko było przemyślane i dostosowane. Kurcze!




Okres przedwojenny w Polsce, po odzyskaniu niepodległości to złoty wiek. Kraj prężnie się rozwijał, ruszyły inwestycje, ludziom zaczęło się powodzić. Z gracją łączono funkcjonalność z nowoczesnością, elegancją. Ludzie spacerowali po mieście całymi rodzinami pięknie ubrani, jadali lody u Bliklego, chodzono do fotografa, na piknik i wyścigi konne.
A potem przyszedł rok 1939...
Żal za serce ściska!
Chciałabym cofnąć czas. Co sądzicie?
Tymczasem
Polinka

Najnowocześniejsze centrum okulistyczne w Polsce pod adresem http://eczo.pl/. Obrazowanie dna oka, leczenie laserowe jaskry, krótkowzroczności, leczenie oczu w konsekwencji cukrzycy. Centrum oferuje kompleksową pomoc pacjentom w powrocie do normalnego widzenia oraz okulistykę dziecięcą od okresu noworodkowego na najwyższym poziomie.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Metamorfoza

Złapałam wiatr w żagle na całego. Mam tysiące pomysłów, szykuję nowe meble i aranżacje tylko masakrycznie brakuje mi czasu. Jeśli się wszystko robi własnymi rękami (jak u nas w domu) jednocześnie pracując zawodowo i prowadząc dom z obsługą dwójki dzieci to wierzcie mi, ciężko jest dopiąć dobę.:)
Bardzo chciałabym wam pokazać już wszystkie moje pomysły ale klasycznie będzie na raty. Szafa bez drzwi nie wygląda zbyt zjawiskowo:)
Weekend minął pod hasłem zwożenia mebli z okolic Warszawy, ekspresowego poruszania się busem w korkach oraz wnoszeniu ich do domu. Półtorej godziny próbowaliśmy wepchnąć szafę po schodach... w końcu zrezygnowaliśmy i wsadziliśmy ją przez balkon:) Nie podobają mi się takie pomysły Lubego, ale to już kolejny mebel o słusznych gabarytach wciągany przez okno:) Czachy mam w oczach choć Ślubnemu zaufać muszę.







To najnowsza wersja pokoju Młodej, choć w ciągłej budowie:) Czy ja kiedyś usiądę na miejscu?;)
Chciałam jeszcze jedno!
Czasem słyszę pytanie, jak na twoje wariactwo wnętrzarskie reaguje rodzina? Ano moi kochani, rodzina reaguje zazwyczaj entuzjastycznie, chętnie poddaje się wszelkim zmianom, uczestniczy w remoncie i noszeniu gratów po domu. Jesteśmy drużyną, robimy wszystko razem, dzieci rosną określając śmiało swoje potrzeby, informując o konieczności zmian i cieszą się z każdej. Przypomina to dokładnie mnie z dzieciństwa. Każda zmiana
w pokoju przynosiła odświeżenie, większą chęć przebywania i nauki. Całe życie przemeblowywałam swoją małą przestrzeń.
Małżonek z czasem też polubił zmiany, myślę, że się nieźle uzupełniamy. On jest złotą rączką i już od dawna nie dziwi go zlecenie odnowienia zupełnie zardzewiałego żyrandola do sypialni. Ha, ha, bo sypialnia również przechodzi zmianę na pałacową o czym już wspominałam.  I czasem zastanawiam się, jak bym sobie poradziła bez tego osiłka o gołębim sercu, bez jego zaangażowania oraz pomysłowości. Jakby było mieć męża, który podcina ci skrzydła? Nie wiem, wolę nie myśleć, chyba że tylko pozytywnie i rozpływać się nad codziennością.Brawo my!
W razie czego terapia małżeńska w Warszawie jest dostępna gdyby ciężko czasem było dwa bieguny złączyć, czego wam i sobie nie życzę.

Tymczasem
Polinka