wtorek, 11 lipca 2017

Madziarskie smakołyki

Pewnego dnia Węgier naczuł się uprawiać paprykę...a potem już wszystko poszło łatwo:)
Tak w skrócie można określić kuchnię węgierską, która jest bardzo w moim guście:)
W sklepach znajdziecie paprykę świeżą ( głównie w strąkach nie bardzo dostępnych u nas), paprykę sproszkowaną, paprykę marynowaną, wędzoną, łagodną, pikantną, szalenie pikantną. Bardzo pikantna została nazwana przez uroczą panią w sklepie KATASTROFĄ. Ciekawostką jest również papryka kiszona w wielu odmianach tak popularna, że sprzedaje się ją również w marketach.
Ona nadaje główny smak potrawom składającym się z mięsa, warzyw, ryb.
I ta papryka jest dziwna - nadaje cudowny aromat, wielokrotnie silniejszy od przypraw sprzedawanaych u nas w kraju. Nawet pikantna ma w sobie po pierwsze aromat a dopiero później ostrość.
Węgierskimi potrawami eksportowymi są zdecydowanie gulasz, leczo, zupa gulaszowa. Przez jakiś czas poszukiwaliśmy słynnego placka po węgiersku aż nam w końcu ktoś uświadomił, że najprędziej kupimy go na mazurach:) Tak, tak kochani, na węgrzech nie znajdziecie placka po węgiersku.
 
 
Zamiast tego warto spróbować langosza. 
Szybkie jedzenie typu fast food, dostępne na każdym kroku. To rodzaj okrągłego placka, rozmiar konkretny, w smaku przypomina mało słodkiego pączka. Smażą go niestety w głębokim tłuszczu a następnie nakładają smakołyki na górę. Najbardziej tradycyjny to sos śmietanowy (tejfolosz), szynka i ser. Możemy kombinować z innymi składnikami ale stwierdzam, że główną atrakcją jest to ciasto. Z gyrosem, tak, z gyrosem jest fajny.


Gulaszu próbowaliśmy dwóch odmian - wołowego i wieprzowego oczywiście z papryką. Do tego tradycyjne kluseczki, za surówkami chyba nie przepadają. Bardzo dobre.:)
Leczo to znana nam mieszkanka warzyw sezonowych tylko nie zauważyłam w nim dodatku kiełbasy co u nas częste.
Rozmarzona zrobiłam leczo niedługo po powrocie z tą róznicą, że dodałam węgierską paprykę i słoninę z mangalicy. Wyszło inne, gęstsze, zdecydowanie pyszniejsze.
Apropos słoniny z mangalicy! Czytałam o niej już  w Polsce i dziwiłam się ogromnie, co cudownego może być w wędzonej słoninie... O ja nieświadoma!
Kupiłam przez przypadek, do przyrządzenia obiadu zresztą na bazie papryki. To jest bardzo szczególna słonina, ich towar eksportowy ze szczególnych świń. Przy topieniu jej rozchodzi się niepowtarzalny zapach wędzonego boczku a w smaku jest tak dobra, że opisać nie mogę. Jest po prostu wyjątkowa!
Testowaliśmy również serowe batoniki. Znajdziecie je w lodówce, ser 
w środku, czasem o smaku truskawek czy innych owoców, w polewie czekoladowej czy toffi. Zdrowa przekąska dla maluchów, niestety szybko się rozpuszcza w wysokiej węgierskiej temperaturze.
Wszystko mi smakowało, to kuchnia w moim guście, dla konesera ostrości 
i silnego smaku, z papryką czy smalcem z mangalicy.
Warto wybrać się na Węgry chociażby ze względu na smak ich potraw chociaż powodów jest oczywiście więcej.
Serdeczności
Polinka 

Importowane urządzenia kosmetyczne takie jak wapozon czy doskonałe kombajny kosmetyczne jak i artykuły dla zwierząt znajdziecie pod adresem importmania.pl Polecam bo to polska firma!

4 komentarze:

  1. Na Węgrzech gustują nie tylko w ostrych smakach. To tam jadłam pierwszy i ostatni raz wołowinę w słodkim sosie z wiśniami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja zawsze jak jestem na Węgrzech to langosz ,ale wersja z czoskiem moja ukochana i turo-rudni , te rzeczy to do bólu mogę jeść na okragło ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale narobiłaś mi smaku na te potrawy. Na Węgrzech niestety nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też narobiłaś smaku i musiałam ugotować leczo. Bez kiełbasy i słoniny też. Pyszne wyszło:)

    OdpowiedzUsuń